Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fearie WIDMO - Kapral
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3751
|
Wysłany: Nie Maj 24, 2009 5:42 pm Temat postu: Tomaszowo 2009 |
|
|
Kto był niech coś napisze. Ja później bo żyć po tej pierdolonej kawie rano nie mogę. A jak nie po kawie to chyba po tym fleszbengu którego sobie przyjąłem w sobotę: / _________________
www.linea-okna.pl <-- producent okien drewnianych |
|
Powrót do góry |
|
|
maku Site Admin
Dołączył: 03 Wrz 2006 Posty: 4142
|
Wysłany: Nie Maj 24, 2009 6:22 pm Temat postu: |
|
|
Generalnie jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony.
-Organizacja imprezy na najwyższym poziomie.
-Bardzo, ale baaaardzo sporadyczne sytuacje pod tytułem "zabili go i uciekł albo dalej siedzi pod drzewem"
-Snajperzy znający teren i potrafiący wykorzystać jego uwarunkowania stwarzali naprawde spore zagrożenie.
itp itd
Minusy?
-Moim zdaniem za dużo alkocholu (nie mówię że nic nie piłem, bo w piątek popołudniu i wieczorem kilka piwek padło, ale zdażyło się że gość wstaje w sobote, godzine przed strzelanką i zaczyna dzień od browara.
-Dowodztwo naszej strony konfliktu (zarówno główny dowódca jak i dowódca naszego TF'u) totalnie, ale to na całej linii zawaliło sprawe (głównie brak zaangażowania i ignorancja), przez co udało nam się wykonać ~20% celów (strona przeciwna 80-90%)
Raszte (w tym śmieszne/ciekawe sytuacje) opiszę jak odeśpię:] _________________ ".stay out of the road
if you want to grow old."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Corey
Dołączył: 08 Lut 2008 Posty: 19
|
Wysłany: Nie Maj 24, 2009 7:27 pm Temat postu: |
|
|
Wspierani herbatą oraz siłami ciężkimi pojechaliśmy odwiedzić jeden z "lepszych" zlotów organizowanych w Polsce. Dlaczego lepszych - ano dlatego że dostają się tylko zaproszeni.
Nasza historia rozpoczyna się w piątek gdzie prawie w samo południe trzy zapakowane auta ruszają z Szamotuł w kierunku Tomaszowa. Podróż w deszczu i słońcu była... nudna, zmieniający sie krajobraz i rozmowy na wszelkie tematy sprawił że te prawie 180 km przejechaliśmy względnie szybko.
Na miejscu przywitała nas kontrola zlotowa, wskazała miejsce ew postoju aut i ... pierwszy zgrzyt - brak miejsca na namioty - pole było i owszem ale niektóre miejsca były zarezerwowane. Ostatecznie namioty rozbiliśmy choć to też ma swoja historię.
Rejestracja, przydziałowa racja żywnościowa z "upominkiem" oraz pasek z numerem i kolorem niebieskim - Anduria. Resztę dnia chcieliśmy spędzić miło na dworze - niestety pogoda miała wobec nas inne plany i zaoferowała fantastyczna burzę i urwanie chmury - niektóre namioty pływały i trzeba było spać w aucie.
Sobota rozpoczęła się jakże miłym widokiem - słońce i prawie żadnych chmurek - śniadanie, ubieranie się w cały potrzebny sprzęt i wyjście na zbiórkę.. która miała spory poślizg - a potem kolejny poślizg z rozpoczęciem i wymarszem na stanowiska - w sumie to norma.
Otrzymaliśmy przydział do TF 1 dowodzonego przez von_Zakapiora w siłach Andurii. Z Von_Zakapiorem mieliśmy już przyjemność się spotkać gdy razem graliśmy w tej samej ekipie SRR w Rawiczu. Kilka ciepłych słów na powitanie, wprowadzenie w sytuację, rozdanie środków p.panc i udanie się na wyznaczone stanowiska. Praca żołnierza to 90 % nudy i 10 % akcji - u nas prawie tak było - początek bardzo nudny - brakowało kocy, herbatników i herbaty - pilnowaliśmy łąki - ale by nie było tak nudno obok była wioska i tubylcy nas nawiedzali.
Nagle otrzymujemy rozkaz od dowódcy naszego TF i zostajemy wysłani wozami do innego sektora. Wysiadając z aut dostajemy sie prawie w środek mocnej wymiany ognia, ciśnienie wzrasta, wróg strzela ale go nie widać. Wycieczka kilkakrotna do respa przepychanki z wrogiem o każdy kawałek górki czy dołu do tego słońce - kapitalna sprawa. Gdy udaje nam się w raz z innymi TF'ami ustabilizować sytuacje kolejny rozkaz zmiany lokacji. Klinem przemierzamy kolejne "pastwisko" i dołączamy do naszego TF 1.
Po połączeniu ruszamy w nowy sektor - okazuje się nim hangar i przerwa obiadowa. Na plac boju wjeżdża auto z kuchnia polową - kto pierwszy ten lepszy i nagle pełno ludzi wokół kuchni - bez ładu i składu wydawane porcje obiadowe. Przerwa obiadowa trwa godzinę i następuje wymarsz z nowymi rozkazami.
Tym razem atakujemy pozycje obsadzone przez wroga - jest ciężko - teren daje przewagę Orilli i raz idziemy do przodu, raz jesteśmy spychani i czasem wracamy do respa. Fantastyczne akcje postrzał Antka gdzie traci kawałek siebie i ogólne sektor zostaje przejęty by po chwili go oddać bo się rozkazy zmieniają. Gdy wracamy do sztabu okazuję się że znowu jesteśmy wysłani by zdobyć sektor z którego wróciliśmy.
W tym samym czasie nagle Corey zostaje mianowany dowódcą TF 1 - jest godzina 18.30 musimy utrzymać się do 19 w sztabie - jesteśmy atakowani z każdej strony - jest ciekawie ale wroga nie widać - wybiera nas z daleka.
Nagle słychać wybuchy petard - a na radiu komunikat o końcu scenariusza. Powrót do obozu.
W obozie już zupełnie inaczej - w drodze opowiadamy sobie o akcjach i kończymy opowieści przy ognisku. Dodatkowe atrakcje zlotowe - koncert oraz wyniki konkursów.
Zmęczeni idziemy spać - w nocy tym razem bez dodatkowych atrakcji. Pobudka w niedzielę już nie tak ochocza. Śniadanie, zbieranie swojego sprzętu, pakowanie - ostatnie rozmowy z uczestnikami. Nie czekamy do końca - czyli oficjalnej części - zwijamy się szybciej i udajemy w podróż domów.
Wielkie brawa dla organizatorów:
- że sie im chciało
- za zaplecze - wc, woda
- miejsce - parking oraz pole namiotowe
- ognisko
- atrakcje dodatkowe - zespól, Hangar Cafe
- za realizacje - przeprowadzenie scenariusza - to już inna historia
Tak kończy się oficjalna część z mojego punktu widzenia.
W galerii już fotki z naszych aparatów a za jakiś czas galeria zostanie uzupełniona o dodatkowe pozostałych uczestników. |
|
Powrót do góry |
|
|
Fearie WIDMO - Kapral
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3751
|
Wysłany: Nie Maj 24, 2009 10:04 pm Temat postu: |
|
|
Ogólnie to akcja trawała za krótko. Cholera mnie strzela na tuning. Na alkohol. I przedewszystkim na ludzi którzy w środku akcji mówią odwrót poczym rezygnują z dowodzenia bo "nie ma kim walczyć" i "gdzie my teraz kupimy fajki?". Piknik fajny i wogóle. Śmiesznie itp itd. Ale sama w sobie częśc AirSoftowa zupełnie do dupska. Na dowódctwo strzelała cholera. Zachowywali się jakby nie potrafili zebrać info z tego co się dzieje z ich ludźmi. _________________
www.linea-okna.pl <-- producent okien drewnianych |
|
Powrót do góry |
|
|
maku Site Admin
Dołączył: 03 Wrz 2006 Posty: 4142
|
Wysłany: Nie Maj 24, 2009 11:19 pm Temat postu: |
|
|
Mała prośba, Corey dałoby radę wrzucić te fotki spakowane na jakiś serwer, co by się łatwiej ściągało? _________________ ".stay out of the road
if you want to grow old."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearie WIDMO - Kapral
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3751
|
Wysłany: Pon Maj 25, 2009 7:59 pm Temat postu: |
|
|
So...
Wyruszyliśmy około 10:30 spod mojego domu. Niesamowicie siadłym Seacikiem w stronę Szamotuł. Po krótkim ustaleniu jak jednak jest daleko do tejże miejscowości w całkiem miłej atmosferze gadając o samochodach starym i nowych. Około 11:40 dotarliśmy do Sz. pod Tesco. Krótka wbita do sklepu w poszukiwaniu kibla, bateryjek i czegoś do jedzenia w moim wykonaniu i czekamy na parkingu gdzie posilam się pasztetem i bagietką. Jak przyjechali chłopaki z PSB przesiadłem się do auta Felka i męcząc jego i Mike`a chyba koło 15 dotarliśmy do Tomaszowa.
Szybka rejestracja gdzie dostaliśmy opaskę "all inclusive" i rację od Arpol`a gdzie był kubeczek i już mogliśmy stawiać namioty. Ja się zapisałem jeszcze na 5-bój ale w nim nie wystąpiłem z racji braku klamki z BB. W obozie było namiot cięzko rozbić z powodu braku miejsca ale jakoś się to rozwiązało. Zjedliśmy coś tam, popodniecaliśmy się kubeczkami i daliśmy znac Forpiowi aby przytargał kiełby. W między czasie trzeba było zjebać hamburgerów aby nie strzelali w obozie bo jest strzelnica i można powiedzieć że było już wtedy fajnie. Niestety pogoda nie była łaskawa i padało więc nici z kiełby. Obejrzeliśmy otwarcie zlotu w Hangar Cafe i posliśmy spać. Mixera i mój namiot zalało więc jako dzielny operator sapery musiałem stworzyć skomplikowany system irygacyjny aby mieć możliwość wyspania się.
Sobotni ranek.
Obudziłem się nawet nie wiem o której. Śniadanko, ząbki ubranie sprzętu i przed 9 (o tej miała być zbiórka) czekamy już oklejeni tasmami na placu apelowym. Oczywiście spóźnienie. Ludzie są bardzo nieodpowiedzialni. Dobijał mnie fakt że niektórzy trzymali w dłoniach kliny. Ustawiliśmy się w 4. szereg czego ludzie Zakapiora już niezbyt ogarniali (Zakapior = dowódca naszego TF). Rozdali nam środki ppanc czyli woreczki. Zastąpiliśmy je prezerwatywami. Niestety musiałem wziąć wodę do plecaka. Potem wymarsz do pilnowania łąki i praktycznie piknik. Z Zakapiorem zero kontaktu. Jedyne co się nasmiałem to podłuchując wroga i wysyłając mu jakieś dziwne newsy na radiu. Hitem był "Mielony" który był jakims dowódcą którego ciągle gdzieś targali. Potem w końcu autami nas przetransportowali do sektora gdzie raźnie latały kulinki nad głowami. Zginąłem w głupi sposób bo z jakimś wesołym kolesiem co miał 450FPs w MP5 stwierdziliśmy że od pola gołego zaatakujemy biegnąc na pałę. No i oczywiście śmierć: D ale kogoś z okopu wyciagneliśmy. Respown i kolejny atak w którym poleglem szybciutko. Kolejny respawn, zostawiłem plecak z woda i pomalowałem twarz (bo sięświeciła). No i nastąpiła dziwna akcja: z Rzufiem i Mixerem oderwaliśmy się od oddziału i gdzieś bokiem przemknęliśmy się na tyły wroga. Po drodze spotkaliśmy żuli którzy wykopywali złom. Po pewnym czasie zaatakowaliśmy. W pewnym momencie jak parłem do przodu wyłonił się z trawy tylko karabin (wg. Rzufia) gdzieś boku mnie, słyszę serię, chwila zawiechy i nie czuję abym oberwał, więc do dziury i poratował mnie Rzuf. Kogoś tam ubiliśmy jeszcze i wycofaliśmy się do tyłu. Chwilowa narada i zobaczyłem 2 kolesi a za nimi cały resp. Więc bohatersko zaczęliśmy się wycofywać. Natrafiliśmy znów na jakiś wrogów to ich od tylca pojechaliśmy. Wbiegamy do bunkra i z boku opadające kuleczki nas dojechały tych idacych z respa chyba co pisałem wcześniej. No to poszliśmy się my zrespować i podążyliśmy znów na łąkę za naszym TF. Chodząc po polu zrobiła się przerwa obiadowa i lecieliśmy do hangaru na grochówkę. Rozdawanie bez łądu i składu. Widziałem oczami wyobraźni dwie ładne kolumny do obu nalewaczy grochówki ale nie miałem co wrzeszczeć chyba na 2 setki luda. Po przerwie wysłali nas do sztabu i tam kazali obyć jakieś skrzyżowanie. Ciężkie boje i wogóle. Kupa strzelania i skradania się, skakanie od drzewa do drzewa. Bardzo w boju sie wykazał jakiś koleś z LSW i dla niego śle pozdrowienia. Pozatym brak ducha walki u ludzi zakapiora. Po którymś respie zacząłem z Krzysiem, Mixerem i kimś jeszcze szukać wody. Znaleśliśmy koło respa. Uzupełnienie wody a tu patrzę ludzie Zakapiora ładują się do auta pytam się o co kaman a on do mnie że nie ma kim walczyć i że jadą do obozu, potem coś jeszcze o fajkach mówił ale mnie już krew zalewała. To pobiegłem do boju. Przeciwnik zaczał okrążać respa i sztab więc walka o utrzymanie się. W pewnym momęcie wydostaliśmy się idąc za autem ale mistrz leżąc pod krzaczkiem z dróżnyny przeciwnej zgarnął nas glokiem w plery, chyba 4 osoby sprzątnał. Jeszcze jeden resp i z Makiem oraz Coreyem wybraliśmy się na małą przechadzkę. Wróg wypatrzony, Maku naciera - ginie, z Coreyem zastygamy, zbliża się 2 kolesi idealnie naprzeciwko mnie w zasięgu moich 340FPS. No i to był jedyny przypadek terminatorstwa. bo cel był blisko, był 2x2x2 i wolno padał na glebę. No i skończył się scenario. Powrót do bazy opowiadając sobie jakieś pierdoły. Weszliśmy do obozu a tam już grał zespół więc nici z posłuchania go gdyż musieliśmy się ogarnąć. Taka prowizoryczna kąpiel ogarnięcie się itd. poczym poszliśmy do ognicha zrobić sobie kielby. Okazalo się że koleś ksywą Sergiej ma w niedzielę urodziny i kazał się bić po tyłku 24 razy. Był wstawiony. Poczym jeszcze więcej wypił. Wokół ogniska krążył diesel, czyli jakiś alkohol który pachniał jak ropa. Spróbowal Krzysiu. Śmiesznie bylo z Sergiejem ale potem zaczął przynudzać więc udaliśmy się do Hangar Cafe po drodze oglądając flarę i 2 flash bangi które przyjąłem na oczy i mnie bania strasznie bolała. Wypiliśmy piwko w Hangarze i spać.
Niedziela:
Obudziliśmy sie chyba koło 8. Spakowaliśmy, poskładaliśmy graty, pożegnaliśmy i do domu nie czekając na zakońćzenie zlotu. Wracaliśmy przez poznań aby odwieźć Krzysia. Trafiliśmy do Skoków i wiecie już jak było dalej.
Podsumowując:
zlot b. fajny lecz była to bardziej impreza towarzyska. Powinno być więcej akcji. Np. zacząć w piątek w nocy i skońćzyć w sobotę późno wieczorem. Dobijał mnie alkohol i nieliczne przypadki na które trafiłem że ktoś szaleje z FPS. Dziękuję Mixerowi ze mnie zniósł w namiocie: D
Było fajnie. Jak się nawiąże jakaś dyskusja to pewnie jeszcze coś dopiszę, bo pewnie róznych ciekawych szczegółów nie napisałem a siedzą gdzieś w mojej pamięci. _________________
www.linea-okna.pl <-- producent okien drewnianych |
|
Powrót do góry |
|
|
Rzuf
Dołączył: 13 Gru 2006 Posty: 825
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fearie WIDMO - Kapral
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3751
|
|
Powrót do góry |
|
|
stachu WIDMO - Starszy Kapral
Dołączył: 03 Wrz 2006 Posty: 2366
|
Wysłany: Wto Cze 23, 2009 10:31 pm Temat postu: |
|
|
wow, Fearie superstar xD _________________
Realcap only, MP 300 Assault 400 Support 500 DM 600 BoltAction 700.
Ja Yeti! |
|
Powrót do góry |
|
|
Fearie WIDMO - Kapral
Dołączył: 02 Wrz 2006 Posty: 3751
|
Wysłany: Sro Cze 24, 2009 3:00 pm Temat postu: |
|
|
Wiesz... teraz sex będzie droższy: D _________________
www.linea-okna.pl <-- producent okien drewnianych |
|
Powrót do góry |
|
|
Duscann
Dołączył: 27 Sty 2007 Posty: 394
|
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 11:05 am Temat postu: |
|
|
5zł |
|
Powrót do góry |
|
|
Łyplok
Dołączył: 16 Wrz 2006 Posty: 1342
|
Wysłany: Pią Cze 26, 2009 12:29 pm Temat postu: |
|
|
4.99 _________________ - Co robimy Panie Kapitanie?
- Napier***my!!!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|